wtorek, 25 maja 2010

Afryka - dzień 8 (lot na Zanzibar)

Dzień przeznaczony na to,aby dolecieć na Zanzibar. Lot ma trwać krótko, ale dojazd na lotnisko, odprawa, potem z lotniska do hotelu na Zanzibarze, prawy cały dzień w drodze. Nie stresuje mnie to. Lubię być "w drodze".

Droga z Arushy do lotniska.

Photobucket

Photobucket

Photobucket


Photobucket

Coca cola jest wszędzie, dosłownie wszędzie !
Photobucket

Busiki to podstawowy środek lokomocji.
Zawsze pełne (przypuszczam, ze nim się nie zapełnią kierowca nie ruszy).
Photobucket

Docieramy na lotnisko.
Przy okienku odpraw wielka waga wskazówkowa. Przypomniało mi się dzieciństwo. Moja mam pracowała na poczcie. Na poczcie przy okienku była właśnie taka wielka waga ze wskazówką.
Photobucket

"Hala odlotów" albo inaczej mówiąc- poczekalnia.
Photobucket

Niestety lecieliśmy znacznie większym samolotem niż te na zdjęciu.
Photobucket

Droga z lotniska na Zanzibarze do hotelu.

Photobucket

Dostawa ryb
Photobucket

poniedziałek, 24 maja 2010

Afryka - dzień 7 (wyjazd z Ngorongoro)

Wracamy z safari w kraterze. Był to ostatni dzień na safari. Zrobiło się smutno. Jeszcze sporo atrakcji, ciekawych widoków, ale budzenie się rano ze świadomością, że jadę oglądać zwierzęta było bardzo przyjemne.
Pora się pakować. Dla króla chaosu, którym jestem nie jest to proste zadanie.

Photobucket

Photobucket

Wsiadamy w samochód i w drogą do Arushy.
Życie Afryki, a może nie tylko Afryki koncentruje się przy drodze.

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Afryka to młodość. Młodość którą widać na ulicach.

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Czy nadejdzie czas dla Afryki?

Photobucket

Po wyborze Obamy na prezydenta w Kenii zapanowała Obamomania.
Organizowane są wycieczki do wioski babki Obamy, przypuszczam, że dla turystów z USA to obowiązkowy punkt wizyty w Kenii.

Photobucket

wtorek, 11 maja 2010

Afryka - dzień 7 (krater Ngorongoro)

Krater ma nie tylko ciekawą nazwę. Jest to miejsce szczególne. Na stosunkowo niewielkiej przestrzeni znajduje się duże skupisko zwierząt. Niektórzy nazywają krater dużą arką przymierza.

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket


Lew jak na króla przystało, ma wszystko w małym poważaniu

Photobucket

Photobucket


Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket


To co mnie uderzyło w Afryce to bliskość człowieka i zwierzęcia.
Aby fotografować zwierzęta nie potrzeba się skradać, nie trzeba obiektywów o ogniskowej 500.

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Afryka - dzień 6 ( biwak nad kraterem)

Docieramy nad skraj krateru Ngorongoro. Ponad 2500m wysokości. Dość chłodno. Przebywanie na takiej wysokości ma jedną istotną zaletę - nie ma komarów.
Kemping jak wiele innych nie jest ogrodzony. Wkoło zarośla, w które lepiej wieczorem nie wchodzić, ponieważ bywają tam bardzo często stada bawołów. Przekonaliśmy się o tym na drugi dzień rano, widząc kilka sztuk 10-20 m do namiotów. Ponadto w trochę większej odległości (50 m2) spokojnie człapał słoń.

W pewnej odległości od głównego skupiska namiotów, zaparkowane dwa land rovery, obok nich rozbite namioty, jedzenie przygotowywane na ognisku, stoliki i krzesła jak z lat 30 XX w, niektóre biura dbają aby turysta czuł się jak prawdziwy podóznik z czasów kolonialnych.
My czujemy się raczej jak harcerze.

Wieczorem

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Świt, zaczyna się dzień pełen wrażeń :

Photobucket

Photobucket

Photobucket