wtorek, 2 marca 2010

Afryka -dzień 1 (Nairobi)

Nie było miesięcy przygotowań, nie było studiowania map, czytania przewodników.
Był impuls. Myśl "pojadę do Afryki". Dlaczego do Afryki? Nie byłem w Afryce, czyż to nie jest wystarczający powód? Czy nie warto skorzystać z tego że świat dzisiaj jest tak mały? Teoretycznie w ciągu 24 godzin można się znaleźć w dowolnym regionie świata.
Ostatnie dni przed wyjazdem to ostatnie nerwowe zakupy, pakowanie i w końcu mogę powiedzieć że jestem gotowy. Z lotniska jeszcze kilka telefonów. Dzwonię do rodziców, nic nie wiedzą, mówię "jadę do Afryki". Reakcja do przewidzenia. Po co? Mroźny poranek w Warszawie. Start i przenoszę się w inny świat. Przedwyjazdowy stres zostaje w Polsce. Zostają także codzienne problemy, obowiązki, praca, śnieg, mróz, dni bez słońca.
Wieczorem wysiadam w Nairobi i do hotelu Parkside. Nie oczekuję luksusu zatem i tzw. turystyczny (bardzo turystyczny) standard mnie nie zaskakuje i nie psuje wakacyjnego nastroju.
W hotelu po raz pierwszy i nie ostatni stykam się z afrykańska prowizorką. Można nawet powiedzieć, że w Afryce króluje prowizorka. Próba sprawienia aby z prysznica leciała ciepła woda kończy się urwaniem kranu. Stoję po kostki w wodzie, ze ścian sterczy kabel doprowadzający prąd do podgrzewania wody, woda tryska wkoło, palcem próbuje zakorkować rurę. Jestem dosłownie i w przenośni idealnie uziemiony. Po małym alarmie przybiega pan z recepcji. Spokojnie patrzy na to co się dzieje. Usiłuję po angielsku wytłumaczyć co się stało. Pan odchodzi, wraca po chwili z 2 kawałkami drewna. Nie może zamknąć wody, bo całe piętro zostałoby bez wody. Z ulgą wyciągam palec z z rury i ze zdumieniem patrzę jak pan kawałkiem drewna korkuje rurę. Cóż, można i tak.

Pierwszy dzień w Afryce. Ruszam zwiedzać Nairobi.
Duże miasto, ok 3 mln mieszkańców. Ile dokładnie? Tego chyba nikt nie wie. Pod miastem rozciąga się wielki, drugi pod względem wielkości w Afryce slams - Kibera.
W slamsie żyje 1,5 mln ludzi.Trudno uwierzyć, że jeszcze w roku 1960 w Nairobi mieszkało 250 tys osób. Co każe młodym z tych wszystkich wiosek i miasteczek wtapiać się w ten 3-milionowy moloch ? Nairobi to dla nich lepszy świat? nadzieja na lepsze życie?
Co uderza w pierwszym zetknięciu? Młodość i energia. Afryka jest młoda. Jest zaprzeczeniem Zachodniej Europy, gdzie na ulicach dominują dojrzali, albo wręcz starzy ludzie. Średnia wieku w Kenii, podobnie jak w innych afrykańskich krajach to 18 lat, a liczba urodzeń - prawie 5 / kobietę.
Widać że ulica żyje, jest ruch, coś się dzieje. Sprzedawcy, pucybuci, panowie w garniturach, dzieci w mundurkach szkolnych....



Kilka zdjęć z Nairobi

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket


Hotel klasy turystycznej w którym miałem przyjemność spać
Photobucket


Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket


Mam wrażenie, że Afryka to pole cichej religijnej wojny, wojny o dusze. Na polu bitwy ściera się katolicyzm, protestantyzm i islam. Upraszczając : katolicyzm to tradycja, ponad 100 lat działalności misyjnej, protestantyzm to dobre zaplecze finansowe,a islam jest agresywny i bardziej atrakcyjny dla męskiego, tradycyjnego świata.
W Kenii struktura wygląda następująco : protestanci - 58%, katolicy - 14%, muzułmanie - 8%.
W Tanzanii : protestanci -26%, katolicy - 22%, muzułmanie - 32%.
Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket



W pierwszym dniu robimy także mini safari w Parku Narodowym Nairobi.
Park jest mały, szczególnie jeśli go porównać z tak znanymi parkami jak Serengeti, czy Masai Mara, ale dla mnie szczególny, to w nim widziałem po raz pierwszy afrykańskie zwierzęta na żywo i z tak bliska.

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket

CDN

3 komentarze:

  1. "To możliwość spełnienia marzeń sprawia, że życie jest tak fascynujące."
    Zdjęcia - piękne, podróż - zapewne niesamowita...
    Pozdrawiam, Marta S.

    OdpowiedzUsuń
  2. Senor, teraz Azja wzywa. Pozdrawiam, AK

    OdpowiedzUsuń
  3. Inny świat... Fajnie tak sobie wstać, powiedzieć: lecę do Afryki i... faktycznie polecieć :)

    OdpowiedzUsuń