Kończy się wizyta w Serengeti.
Trudno powiedzieć że było pełno zwierząt. Wielka stada gnu znajdowały się bardziej na południu, a tam gdzie gnu, tam i więcej drapieżników.
Jeszcze kilka zdjęć drzewek i w drogę.
Wyjeżdżając z parku spotykamy stado gnu, które usiłuje przekroczyć drogę niczym rzekę Mara podczas wielkiej migracji. Antylopy najpierw zastanawiają się, przygotowują, a następnie któraś z nich daje znak i rusza w kierunku drogi, za nią następne i następne. Szalony pęd, mijają drogę i potem już spokojnie, w szyku dość luźnym idą dalej ku łąkom.
Kawałek dalej scena jak z horroru. Główni aktorzy to chore gnu i sępy.
Sępy - czyściciele Afryki, nie zawsze niestety czekają aż ich "obiad" wyzionie ducha. Bardzo smutna scena.
Kolejne wioski Masajów.
Docieramy na skraj krateru Ngorongoro.
Największy krater na ziemi. Arka Noego o średnicy ok.20 km wypełniona zwierzętami.
Ciekawostka-postacią, która bardzo przyczyniła się do ochrony przyrody w parku Serengeti i Ngorongoro jest Bernhard Grzimek, niemiecki zoolog urodzony w ...Nysie.
Podczas tego wyjazdu często widziałem kobiety (nigdy mężczyzn), które aby ugotować coś dla swoich wspaniałych facetów najpierw niosą na głowie kanister z wodą, a potem muszą jeszcze poszukać kawałków drewna , którymi można rozpalić "pod kuchnią".
środa, 21 kwietnia 2010
poniedziałek, 12 kwietnia 2010
Afryka - dzień 6 ( Serengeti)
Piękne światło o poranku. W ciągu całego dnia tylko przez chwilę mamy takie ładne, łagodne, ciepłe światło, dlatego zrobienie dobrego zdjęcia w Afryce nie jest łatwe. Przez większość dnia dominuje ostre, kontrastowe słońce.
Kolejne spotkanie z lampartem
Kilka zdjęć w czerni i bieli
afrykański seks
Kolejne spotkanie z lampartem
Kilka zdjęć w czerni i bieli
afrykański seks
Afryka - dzień 5 ( noc w Serengetii)
Jedziemy na biwak. Pogoda się psuje, zaczyna kropić. Po powrocie do Polski większość osób pyta jak wygląda biwak? Czy ktoś z bronią pilnuje terenu? Czy jest ogrodzony? Czy słychać zwierzęta ? Zatem ....teren nie był ogrodzony, nie było żadnych strażników, było to po prostu miejsce biwakowe z sanitariatami i wodą, ale stan pryszniców raczej nie zachęcał do kąpieli. Wkoło bezkresna równina. Jakieś 50 m od namiotów pasło się stado bawołów. Innych zwierząt w pobliżu nie widziałem, może się lepiej maskowały niż bawoły ;)
Rozbijanie namiotów
Kolacja przyrządzana w "kuchni" przez naszego kucharza
I pora spać
Nim zasnąłem na dobre zaczęła się burza. Nie jakiś dobry deszczyk, kapuśniaczek, ale prawdziwa ulewa. Przypomniałem sobie co to znaczy mieć przemakający namiot. Odczekałem chwilę w nadziei, że gdzie jak gdzie, ale w Afryce deszcz powinien być przelotny, ale w końcu nie było innego wyjścia jak wyjść i próbować odseparować warstwę zewnętrzna namiotu od wewnętrznej. I tym razem stare harcerskie umiejętności się przydały. Sytuacja opanowana, nie kapie. Miło jest ponownie wsunąć się w śpiwór. Próbuję zasnąć. Z półsnu wybija mnie wrzask. Kilka metrów od namiotu małpy walczą o resztki z kolacji. Mijają minuty, małpy cichną (resztki zjedzone zapewne) ....
Poranek wita nas pięknym słońcem.
Zadziwiające na tej szerokości geograficznej (okolice równika) jest to jak szybko słońce wędruje w górę. Wychodzi zza horyzontu mija godzina i już mocno świeci gdzieś tam bardzo wysoko. W podobny sposób zachodzi. W pewnym momencie , w przeciągu może godziny z dnia robi się noc.
Rozbijanie namiotów
Kolacja przyrządzana w "kuchni" przez naszego kucharza
I pora spać
Nim zasnąłem na dobre zaczęła się burza. Nie jakiś dobry deszczyk, kapuśniaczek, ale prawdziwa ulewa. Przypomniałem sobie co to znaczy mieć przemakający namiot. Odczekałem chwilę w nadziei, że gdzie jak gdzie, ale w Afryce deszcz powinien być przelotny, ale w końcu nie było innego wyjścia jak wyjść i próbować odseparować warstwę zewnętrzna namiotu od wewnętrznej. I tym razem stare harcerskie umiejętności się przydały. Sytuacja opanowana, nie kapie. Miło jest ponownie wsunąć się w śpiwór. Próbuję zasnąć. Z półsnu wybija mnie wrzask. Kilka metrów od namiotu małpy walczą o resztki z kolacji. Mijają minuty, małpy cichną (resztki zjedzone zapewne) ....
Poranek wita nas pięknym słońcem.
Zadziwiające na tej szerokości geograficznej (okolice równika) jest to jak szybko słońce wędruje w górę. Wychodzi zza horyzontu mija godzina i już mocno świeci gdzieś tam bardzo wysoko. W podobny sposób zachodzi. W pewnym momencie , w przeciągu może godziny z dnia robi się noc.
piątek, 9 kwietnia 2010
Afryka - dzień 5 (Serengetii)
Biały człowiek w Afryce jest trochę traktowany jak chodząca skarbonka, albo milioner. Mając na uwadze fakt, że większość ludzi w wielu państwach afrykańskich żyje za mniej niż 1 $ dziennie to przekonanie, że biały=milioner jest całkiem zasadne. Biały to ktoś komu można próbować sprzedać koraliki, ktoś kto zapłaci za zrobienie zdjęcia, ktoś kto coś da. Czytałem relacje osób, które spędziły w Afryce kilka miesięcy. Twierdzą że nawet po długim czasie nie jest możliwe wejście w przyjacielskie, bezinteresowne relacje z miejscowymi ludźmi. Myślę, że długie i niechwalebne czasy kolonializmu za bardzo wryły się w świadomość Afryki. Biały i czarny to dwa różne światy. Różne kultury, całkiem różny status posiadania, różna historia.
Wjazd do parku
Pawian objadający się pringlesami, które kilka sekund wcześniej wyrwał turystom z ręki.
Wjazd do parku
Pawian objadający się pringlesami, które kilka sekund wcześniej wyrwał turystom z ręki.
Subskrybuj:
Posty (Atom)